JOHNNY. POWIEŚĆ O KSIĘDZU JANIE KACZKOWSKIM- MACIEJ KRASZEWSKI
Kilka słów tytułem wstępu. Nie widziałem jeszcze filmu, ale domyślam się, że jest dosłownym przełożeniem tej książki na ekran, skoro autor jest współtwórcą ekranowej wersji tej opowieści. Z Kościołem od lat jest mi nie po drodze z różnych względów, ale nie ukrywam, że księża przekonani o swojej wyższości i nietykalności to coś, co wyjątkowo mnie w nim irytuje. Dziesięć lat temu przypadkiem trafiłem na mszę, podczas której jedno ze swoich "żebraczych kazań" jak sam je nazywał, wygłaszał ksiądz Jan Kaczkowski.
Skłamałbym mówiąc, że mnie to nie poruszyło. To co mówił i w jaki sposób to robił, było czymś raczej w kościele niespotykanym. Zainteresowałem się wtedy kim jest ten nietypowy ksiądz, nie pasujący do tego, co na co dzień oferuje ludziom ta instytucja. Teraz po latach cieszę się, że miałem możliwość natknąć się w swoim życiu na człowieka będącego dla niektórych inspiracją.
W książce poznajemy wycinek z życia księdza Jana opowiadany z perspektywy Patryka Galewskiego, który w ramach resocjalizacji trafił na roboty społeczne do hospicjum w Pucku, a stał się przyjacielem Kaczkowskiego. To historia opowiedziana z humorem i momentami naprawdę bywa zabawnie, ale przede wszystkim jednak uderza realistycznym opisem tego, jak funkcjonuje się w hospicjum. Jak do tego, co spotkało księdza Jana podchodził on sam, jak radził sobie z codziennością i jak wpływał swoją osobowością i charyzmą na ludzi? Autor w sposób niezwykle poruszający, ale bez nadmiernego epatowania cierpieniem i wiarą odpowiada na te pytania. W moim odczuciu to książka ważna i zdecydowanie dająca do myślenia. Mimo mojego podejścia do Kościoła jako instytucji jestem zdania, że dzięki takim osobom jak ksiądz Kaczkowski możemy spróbować na pewne sprawy w życiu spojrzeć inaczej. Daj szansę historii opisanej w tej książce, może znajdziesz w niej coś dla siebie.

Komentarze
Prześlij komentarz