PŁONĄCY BÓG- REBECCA F. KUANG
Tej serii chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. "Płonący Bóg" jest spektakularnym zakończeniem serii, która u wielu czytelników wzbudziła sporo emocji. Zdradzanie fabuły nie było w porządku, więc napiszę kilka słów o moich odczuciach co do tej części. Jeśli miałbym mieć zarzuty co do tego tytułu, to podobnie jak poprzednim razem, można odnieść wrażenie, że Rin nie do końca rozumie popełnione błędy i dość bezrefleksyjnie zdarza jej się robić coś, czego dość szybko zaczyna żałować. Na szczęście do czasu. W pewnym momencie główna bohaterka potrafi pozytywnie zaskoczyć zachowując się odpowiedzialnie i dostrzegając złe decyzje w swoim postępowaniu. Podobał mi się sposób, w jaki autorka pokazuje nam, że Rin wbrew pozorom nie jest nietykalna. Co prawda, w dalszym ciągu nie jest ona gotowa na to, co spadło na jej barki, wielka moc, ogromna odpowiedzialność jak i władza, ale stara się jakoś z tym wszystkim radzić. Jedną z jej cech charakterystycznych, która przewija się przez wszystkie części, a najbardziej widoczną w drugiej jest jej infantylność. W "Płonącym Bogu" Rin nie przechodzi całkowitej przemiany, ale na pewno zachodzi w niej spora zmiana. Finał całej historii jest zaskakujący, ale moim zdaniem satysfakcjonujący po wydarzeniach, które miały miejsce na kartach wszystkich trzech części. Ostatnia część serii, jak i cała trylogia z pewnością nie jest schematyczna mimo, że występują w nich elementy wręcz obowiązkowe w solidnej historii fantastycznej. Kuang ma swój styl, który momentami może denerwować, ale ja to kupuję. To była naprawdę ciekawa przygoda. Sądzę, że warto przeczytać. A Ty? Już po? Czy dopiero w planach?


Komentarze
Prześlij komentarz