DYGOT- JAKUB MAŁECKI
Nie wiem jak to możliwe, ale do tej pory nie czytałem żadnej książki Jakuba Małeckiego. Widziałem powalającą ilość pozytywnych opinii na temat jego twórczości, więc postanowiłem sprawdzić czy faktycznie jest się czym zachwycać. Na tapetę wziąłem "Dygot" i szczerze mówiąc, była to lektura wciągająca, ale jeśli miałbym opisać emocje, które towarzyszyły mi podczas lektury to zdecydowanie byłaby to dezorientacja. I nie twierdzę, że jest to minus. Książka, według mnie, powinna wywoływać emocje i jakoś na nas oddziaływać a "Dygot" z pewnością daje do myślenia.
Koniec wojny. Jan Łabendowicz nie chce pomóc uciekającej Niemce. Przeklina ona jego rodzinę i nienarodzone dziecko. Niebawem żona Jana rodzi syna, który nie wygląda jak większość dzieci. Jest albinosem, co u ludzi z ich wsi budzi przerażenie. Losy Łabendowiczów przecinają się w pewnym momencie z rodziną Geldów. Bronek Gelda i jego córka doświadczyli w życiu wiele. Wiktor, wycofany odmieniec, świetnie odnajduje się w relacji z poparzoną w wyniku wybuchu granatu córką Bronka. O czym jest właściwie ta książka? To bardzo dobre pytanie, na które nie ma jednej odpowiedzi. O przemijaniu? Na pewno. O konfliktach, nienawiści? Zdecydowanie. Przede wszystkim o ludziach i ich słabościach. Zło, które ludzie starają się znaleźć w innych, nie zauważając co tak naprawdę siedzi w nich, to coś, co rzuca się w oczy na kartach tej powieści. "Dygot" jest rodzinną sagą z tajemnicami, z wyrzutami sumienia wyrytymi głęboko pod skórą, a wszystko to w otoczce czegoś nadnaturalnego. Wiem, że brzmi to dość zawile, ale taka właściwie jest ta książka. Wymyka się gatunkom i ciężko ją jednoznacznie określić, co uznaje za plus. Jakub Małecki to intrygujący autor, który przekonał mnie do siebie i mam zamiar sprawdzić inne jego książki. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał "Dygotu", to z pewnością powinien po niego sięgnąć.


Komentarze
Prześlij komentarz